UWAGA. Lektura tekstu grozi wyrokiem do 5 lat więzienia.
Dla kogoś, kto tak jak ja ma postawiony przez prokuraturę zarzut z art. 117 par. 3 kodeksu karnego („§3. Kto publicznie nawołuje do wszczęcia wojny napastniczej lub publicznie pochwala wszczęcie lub prowadzenie takiej wojny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”) – temat wojny sprawiedliwej wydawać się może nie tylko szczególnie istotny, ale także szalenie niebezpieczny.
Zwłaszcza jeśli pozwoliłbym sobie na hipotezę, że konflikt rosyjsko-ukraiński faktycznie spełnia wymogi, które można wywieść na skalę uniwersalistyczną z pism św. Tomasza z Akwinu, a w tradycji polskiej z myśli Pawła Włodkowica. Wszak ścigany jestem już za dociekanie jaki mógłby interes polski w sytuacji, gdy do tej nieszczęsnej wojny doszło, a cóż dopiero gdybym jeszcze zaczął zastanawiać się nad kwestią racji i celów, podczas gdy te są już przecież odgórnie ustalone, jedynie słuszne, niepodlegające dyskusjom i chronione karnie! No, ale skoro zostali Państwo uprzedzeni o odpowiedzialności karnej, która zapewne grozi za samo przeczytanie niniejszego tekstu – zapraszam do jego lektury.
O podejrzanej aktywności czytelniczej
Czytanie z samej zasady wydaje się dziś podejrzane i właściwie powinno być karalne niezależnie od tego co się czyta, o ile robi się to ze zrozumieniem. To bowiem właśnie rozumienie, nasza zdolność do odróżnienia prawdy od kłamstwa jest naszym największym przestępstwem w oczach dowolnie nazywającego się systemu zmierzającego do omnipotencji. To ta podejrzana umiejętność jest naszą najsilniejszą bronią przeciw wszelkiej propagandzie, zarówno tej zrzucanej na nas wprost, jak i tej sączonej podprogowo, pod przykrywką edukacji, kultury i rozrywki. Znajomość klasyków nie jest oczywiście niezbędnym, ale z całą pewnością użytecznym uzupełnieniem tego, co cenzorzy z taką pogardą nazywają zdrowym rozsądkiem. Propagandyści sądzą przy tym, że wystarczające dla odstręczenia od klasyków jest nadane im odium anachronizmu, jednak bardzo łatwo samemu przekonać się, że drobna chociaż część przemyśleń „martwych, białych facetów” wystarcza, by rozsadzić pozorną potęgę serwowanych nam półprawd i całych łgarstw.
Wojna jako konieczna metoda uzyskania sprawiedliwego pokoju
Nie inaczej jest z niepozorną broszurą „Wojna sprawiedliwa” ojca Thomasa Pèguesa, przypomnianą nam właśnie przez DeReggio (w tłumaczeniu Marcina Beściaka, dobra robota!). Jeśli ktoś miałby jeszcze wątpliwości jaką wartość ma dziś książka sprzed lat blisko 110, przypominająca rozważania kogoś żyjącego lat temu 750 – radzę spojrzeć na sprawę tak: czy w przededniu III wojny światowej warto zapoznać się z mądrością pochodzącą m.in. z przeżycia globalnej wojny numer 1? A w takiej właśnie sytuacji i na takie zamówienie społeczne o. Pègues odwołał się do myśli Akwinaty, stawiając tezę tyle oczywistą, co ekstremalnie często odrzucaną: że w określonych sytuacjach wojna może okazać się konieczną, a praktycznie jedyną metodą uzyskania pokoju. Dzieje się tak wtedy, gdy zastany układ międzynarodowy nie wypływa z naturalnego porządku, gdy jest zaburzeniem ładu, odczuwalnym powszechnie. I inaczej niż się to powiela w zwulgaryzowanej wersji nie jest tak, że wyłącznie obronna jest wojną sprawiedliwą, a wojna formalnie napastniczą nigdy taką być nie może. Kluczowe bowiem pozostają odpowiedzi o co, dlaczego, po co i jak się wojuje.
Wojna zawiniona
Święty Tomasz przedstawił to najjaśniej jak to możliwe: „Aby wojna była sprawiedliwa, konieczna jest sprawiedliwa przyczyna, to znaczy ci, przeciw którym podejmuje się walkę, muszą z racji pewnej winy zasługiwać na to, aby przeciw nim walczono” (podkreślenie moje). Winą taką jest, gdy „naród albo państwo zaniedbało ukarania krzywdy, jaką wyrządzili niektórzy z jego członków, bądź zwrócenia tego, co zostało niesprawiedliwie zabrane, lub też gdy wysuwa nieuprawnione żądania w jakieś ważnej sprawie” dopowiadał jeszcze stulecia wcześniej św. Augustyn. I to jest właśnie clou dyskusji o wojnie sprawiedliwej, nieważne, toczonej na Ukrainie, w Palestynie czy w innym miejscu świata. Kijowscy formalnie obrońcy i syjonistyczni bez wątpienia najeźdźcy działają w obu przypadkach jako strona wyrządzająca krzywdy, wysuwający nieuprawnione żądania, a więc ZASŁUGUJĄCA by przeciw niej walczono. A jeśli prokuratura III RP ma w tej sprawie inne zdanie, to powinna kolejne akty oskarżenia powinni adresować do kościoła jakobinów w Tuluzie i do kościoła Augustianów San Pietro in Ciel d’Oro we włoskiej Pawii!
Ku sprawiedliwej pacyfikacji
Refleksje o. o. Pèguesa odnoszą się zresztą do całości myśli Akwinaty o wojnie jako metodzie osiągania sprawiedliwego pokoju – ale także jako o metodzie zaspokajania grzesznej ludzkiej namiętności. Dominikanin prowadzi nas zatem przez wymogi stawiane wojnie sprawiedliwej, ale także mądrej (a więc m.in. nie będącej tylko środkiem do nadmiernej militaryzacji społeczeństw i świata), uczciwej (a zatem przy użyciu możliwie współmiernych środków dla osiągania realnych celów, bez spasania przy tym państwa-potwora, dążącego do globalnej wszechwładzy i własnego wywyższenia) oraz świętej, czyli prowadzonej nawet przez państwa świeckie i bezbożne ze świadomością, że niezależnie od ich woli i propagandy Bóg i Jego porządek istnieją obiektywnie i po prostu muszą być punktami odniesienia wszelkiej ludzkiej aktywności. Jest to wreszcie książka o warunkach doskonałego, a więc harmonizującego relacje między wojującymi stronami pokoju, a zatem to rzecz nie tylko o sprawiedliwej wojnie, ale i o sprawiedliwej pacyfikacji.
Święty Tomasz, święty Augustyn, o. Pègues opisywali to, co tacy skromni grzesznicy jak ja i inni czytelnicy czuli zapewne od dawna. Kiedy więc nas wszystkich skażą za prawdę, zdrowy rozsądek oraz uczciwe i racjonalne postrzeganie wojen, z ukraińską i bliskowschodnią włącznie – to przynajmniej będziemy w mądrym towarzystwie.
Konrad Rękas
o. Thomas Pègues, „Wojna sprawiedliwa”, DeReggio 2025, str.73

Dzięki za artykuł.
Ksiądz prof. rektor UJ Paweł Włodkowic z Brudzenia herbu Dołęga, łac. Paulus Vladimiri
Wcześniej niż w Salamance, o wojnie sprawiedliwej dyskutowano na katolickim Uniwersytecie Jagiellońskim (Akademii Krakowskiej), wśród prawników – na czele z katolickim rektorem UJ ks. prof. Pawłem Włodkowicem – którzy przygotowywali się do obrony Polski w sprawie prowadzenia wojen z antykatolickim, niemieckim Państwem – Zakonem Krzyżackim (Teutonic Order).
Ich argumentacja dotycząca wojny z krzyżakami jako wojny sprawiedliwej znalazła dopełnienie podczas soboru w Konstancji (1414-1418).
Jak wskazuje profesor Tomasz Tulejski „analogiczne idee, wyprzedzające refleksję szkoły z Salamanki i często idące jeszcze dalej, pojawiły się sto lat wcześniej na Akademii Krakowskiej (Uniwersytecie Jagiellońskim) wśród polskich prawników zaangażowanych w polityczny spór pomiędzy Królestwem Polskim, a Zakonem Krzyżackim, którego kulminacja miała miejsce na Soborze w Konstancji.
Argument strony polskiej po Bitwie pod Grunwaldem miał jurydyczny charakter, a jego unikalną cechą był powrót do uniwersalistycznego charakteru wojny sprawiedliwej, jaki ta koncepcja posiadała w swej Augustyńskiej wersji”. (T. Tulejski, „Paweł Włodkowic i jego zapomniana koncepcja wojny sprawiedliwej”)
Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego ksiądz prof. Paweł Włodkowic przytaczał sformułowane przez świętego Rajmunda z Penyafort warunki wojny sprawiedliwej.
Były to:
– podmiot (osoba wojująca winna nadawać się do walczenia, czyli być osobą świecką, ponieważ duchownemu nie wolno rozlewać krwi z wyjątkiem wypadku nieuniknionej konieczności);
– przedmiot (odzyskanie bezprawnie utraconej własności lub obrona ojczyzny);
– przyczyna (chęć osiągnięcia pokoju);
– duch (wojna nie może być prowadzona z nienawiści, żądzy zemsty ani chciwości, a jedynie z miłości, sprawiedliwości i posłuszeństwa);
– upoważnienie (może pochodzić jedynie od monarchy, a w wypadku wojny za wiarę – od Kościoła).
Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego ksiądz prof. Paweł Włodkowic dodawał do tego jeszcze zakaz prowadzenia wojen w dni świąteczne, wskazując, że Niemcy, krzyżacy wykorzystują pretekst święta i wtedy rozpoczynają wojny.
Zdaniem księdza rektora UJ Pawła Włodkowica, było to poważne naruszenie zasad wiary przez niemiecki Zakon Krzyżacki.
Paweł Włodkowic i jego zapomniana koncepcja wojny sprawiedliwej
Paulus Vladimiri and His Forgotten Concept of the Just War
Prof. UŁ dr hab. Tomasz Tulejski
Uniwersytet Łódzki
Paulus Vladimiri and His Doctrine concerning International Law and Politics
degruyterbrill.com/document/doi/10.1515/9783111696461-018
Czy wojna może być i sprawiedliwa, ale jednocześnie nieroztropna?
sprawiedliwość i roztropność to dwie cnoty kardynalne,
a jako takie stanowią najwyższy rodzaj cnót (nad nimi nie ma żadnych w porządku
naturalnym)
i dlatego coś może się sprzeciwiać jednej,
a nie sprzeciwiać drugiej i vice versa.
Z natury tak jest.
Dalej, klasyczne definicje: iustitia est suum cuique tribuere czyli
sprawiedliwość to oddawanie każdemu tego, co mu należne,
natomiast
prudentia est recta ratio agibilium, czyli roztropność to zasada działania
opartego na trafnym rozumowaniu.
Sprawiedliwość odnosi się do czynów względem drugiego, a roztropność
do czynów ludzkich w ogóle, ale konkretnych, poszczególnych czynów.
Chodzi o to, że deklarację wojny musi poprzedzić rozeznanie, czy taka
wojna będzie sprawiedliwa w takich okolicznościach i przeciwko takiemu a
takiemu państwu.
A samo to rozważanie „wciąga” roztropność, która dotyczy doboru
środków do zamierzonych celów w obrębie każdej innej cnoty.
Dalej też, rzeczywiście dany moment takiej deklaracji może być
nieroztropny, poszczególne decyzje w trakcie jej trwania mogą być
nieroztropne.
Mogą też nie być sprawiedliwe, nawet jeśli wojna jako taka była
sprawiedliwa.
Pojęcie takiego irracjonalnego „honoru”, odciętego od wyższych dóbr
mamy, niestety, zaszczepione przez błędne różne szkoły polityczne
powstaniowe i sanacyjne.
Samobójstwa też rozpowszechniła nieco w naszym katolickim ongiś
narodzie hołota spod znaku Piłsudskiego i jego zgniłej Sanacji (a miała
być „oczyszczeniem”).
pelagiusasturiensis.wordpress.com/2016/08/01/powstanie-warszawskie
myslkatolicka.wordpress.com/2019/01/03/pax-vera/
+
Wykorzystywanie Matki Bożej i Kościoła Katolickiego przeciw Rosji przez fałszowanie Objawień Fatimskich:
Ukraina, Rosja a niezatwierdzone przez Kościół Katolicki tzw. 3 Tajemnice Fatimskie
(Treść trzeciej tajemnicy fatimskiej ujawnił publicznie Jan Paweł II 26 czerwca 2000- coś co zostało sfałszowane)
Zadane pytanie sugeruje, że obecna sytuacja wynika z braku nawrócenia Rosji, do którego miało prowadzić poświęcenie tego kraju Niepokalanemu Sercu Najświętszej Mariji Pannie.
To by oznaczało stawianie Rosji w roli grzesznika i winowajcy w odniesieniu do aktualnego konfliktu,
czyli wykorzystanie treści rzekomych objawień fatimskich do wydania oceny historyczno-politycznej,
co oczywiście jest niedopuszczalne metodycznie.
Przede wszystkich należy mieć na uwadze, że tzw. tajemnice fatimskie – a to w drugiej z nich zawarte są słowa o Rosji – nie należą do uznanych przez Kościół Katolicki (pozabiblijnych prywatnych) Objawień Matki Bożej, które miały miejsce od 13 maja do 13 października 1917 r.
Pochodzą one dopiero z późniejszych rzekomych objawień danych s. Łucji (bądź rzekomej s. Łucji) z roku 1927, a opublikowanych w 1942 r.
Tym samym nie ma żadnych podstaw do przypisywania tym textom wiarygodności w znaczeniu uznania przez Kościół.
Dr Dariusz Olewiński
https://teologkatolicki.blogspot.com/2022/02/wojna-objawienia-fatimskie.html
Sobowtór Siostry Łucji z Fatimy – 2 siostry Łucje
Dr. Peter Chojnowski
https://niewolnikmaryi.com/2020/05/26/dwie-siostry-lucje/
2 siostry Łucje z Fatimy
Dr. Peter Chojnowski
https://radtradthomist.chojnowski.me/2018/06/two-sister-lucys-standing-side-by-side.html
2 siostry Łucje z Fatimy
https://sisterlucytruth.org/about-dr-peter-chojnowski/
New Evidence: Two Sister Lucys of Fatima
https://novusordowatch.org/2013/11/two-sister-lucys-fatima/
Two Sister Lucys of Fatima?
Marian T. Horvat, Ph.D.
https://www.traditioninaction.org/HotTopics/g11htTwoSisterLucys_Horvat.htm
Papież Pius XII podtrzymał podstawowe założenia koncepcji wojny
sprawiedliwej
utopista Jan XXIII
Ks. prof Andrzej Zwoliński:
Teoria wojny sprawiedliwej została zdecydowanie zakwestionowana w nauczaniu Jana XXIII – kardynała Angelo Rocalli
Przekreślały ją słowa zawarte w jego „Pokój na ziemi” „Pacem in terris”:
„W naszych czasach ludzie przekonują się coraz bardziej, że spory, jakie mogą powstać między narodami, należy rozwiązywać nie siłą zbrojną, lecz na drodze układów i porozumień.
[…] Dlatego też w naszej epoce, epoce potęgi atomowej, byłoby nonsensem uważać wojnę za odpowiedni środek przywrócenia naruszonych praw”
–
Ks. Piotr Babski:
Jan XXIII w encyklice Pacem in terris zakwestionował teorię wojny sprawiedliwej
Jan XXIII natomiast zanegował wojnę jako „odpowiedni środek przywrócenia naruszonych praw”
Jan XXIII, Pacem in terris, Rzym 11 kwietnia 1963
Jan XXIII, który był orędownikiem koncepcji pokoju, odrzucającym koncepcję wojny sprawiedliwej.
Opowiadał się za całkowitym rozbrojeniem, będąc przeciwnikiem wyścigu zbrojeń
W swojej encyklice Pacem in Terris podkreślał wagę działań w kierunku łagodzenia
sporów i ich unikania, ponieważ one prowadzą do wojny.
Apelował o zwiększenie roli Organizacji Narodów Zjednoczonych dla umacniana i ochrony światowego pokoju
Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
Wydział Teologii
Ks. Piotr Babski
Panowanie pacyfisty wroga katolicyzmu – Pawła VI kardynał Jan Chrzciciel Montini:
Najdalej w ograniczeniu teorii wojny sprawiedliwej posunął się dokument Komisji Pawła VI „Iustitia et Pax” z 1976 roku,
noszący tytuł Stolica Apostolska a rozbrojenie.
Kwestionuje on absolutne prawo do obrony:
„Lepiej jest znosić niesprawiedliwość niż bronić się, gdy brak jest współmierności między krzywdą wyrządzoną a wartościami, które chce się uratować.
A co najmniej – nie bronić się przy użyciu tych właśnie środków. Bowiem prawo i obowiązek wymagają w imię praw człowieka i jego godności, aktywnego oporu, bez użycia przemocy wobec niesłusznej agresji”. (zwoliński)
Bergoglio – Franciszek bredzi, że „wojna sprawiedliwa nie istnieje”